Urugwaj - grudzień 2006
Kraj wciśnięty między argentyńską pampę i Wyżynę Brazylijską, nieco większy od połowy naszego kraju. Nie jest atrakcyjnym celem dla turysty, który przejechał Chile i Argentynę. Kraj znany głównie przez kibiców piłki nożnej. Reprezentacja zwana Charrúas, jako pierwsza w historii zdobyła Puchar Świata. Wynik z 1930 roku powtórzyła jeszcze w 1950 roku oraz trzykrotnie zajęła czwarte miejsce (1954, 1970, 2010). Turyści zwiedzają stolicę Montevideo, ale prawdziwą perełką kraju jest Colonia del Sacramento.
URUGWAJ – Colonia del Sacramento
Nasza trasa w Urugwaju
Colonia del Sacramento
Do urugwajskiego miasteczka Colonia del Sacramento można popłynąć promem z argentyńskiej stolicy Buenos Aires. Oba kraje nie wymagają wiz, obowiązuje język hiszpański, podróż trwa dwie godziny.
Przepiękne miasteczko z krętymi, brukowanymi uliczkami, urokliwymi restauracjami i wspaniałymi widokami na rzekę. Założona w 1680 roku przez Portugalczyków szybko stała się przedmiotem sporu z hiszpańskimi osadnikami, którzy na przeciwległym brzegu założyli miasto Buenos Aires. W tym czasie Colonia była strategicznym miejscem dla przemytników, którzy szukali miejsca dla towarów przemycanych do Buenos Aires. W ten sposób osłabiali handlowy monopol Hiszpanii. Miasto przechodziło z rąk portugalskich w hiszpańskie, ponownie portugalskie, potem brazylijskie, wreszcie od 1838 roku znalazło się w granicach niepodległego Urugwaju.
Portugalczycy zostawili po sobie brukowane uliczki, piękne malownicze place i latarnię morską, na którą chętni mogą się wspiąć. Hiszpanie dalej rozbudowywali miasto. Dzisiaj historyczne centrum jest jak jedno wielkie muzeum. Jest pierwszym obiektem w Urugwaju, wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Blisko portu, do którego przypływa prom z Buenos Aires, stoi budyneczek Informacji Turystycznej. Miłe panie dziwią się, że jesteśmy z Polski – jeszcze nie miały indywidualnych turystów z naszego kraju. Dostajemy mapę starego centrum historycznego i kupujemy bilety, które uprawniają do zwiedzania muzeów. A jest ich sporo.
Jest ich naprawdę dużo i oprócz dość tradycyjnych jak Muzeum Miasta czy Muzeum Hiszpańskie odwiedzić też można Muzeum Kolonii, Muzeum Płytek oraz Centrum Kultury Bastion Carmen.
Zwiedzanie Barrio Historico rozpoczynamy przy odrestaurowanej Puerta de Campo. Drewniany most prowadzi do Bastionu San Miguel.
Wenecja ma swój Most Westchnień. Colonia del Sacramento ma Uliczkę Westchnień, Calle de los Suspiros. Wyłożona brukiem jest fantastycznym obiektem dla fotografów i artystów malarzy. Warto posiedzieć na kamiennych schodach i zatopić się we wspomnieniach. Podobnie wyglądały domy na polskiej wsi, które opisuje Rejmont w „Chłopach”. I w wielu miejscach jeszcze dzisiaj takie znajdziemy.
Uliczka odchodzi od Plaza Mayor. Na jego południowo zachodnim rogu stoi Casa de Lavalleja, niegdyś rezydencja generała, ruiny XVII wiecznego klasztoru św. Franciszka i odrestaurowana XIX wieczna latarnia morska, na którą wielu turystów wchodzi i podziwia wspaniałe położenie dawnej siedziby piratów.
Przy ulicy Calle de Comercio, na zachód od placu, znajduje się Muzeum Miejskie – Museo Municipal. Nawet niechętni oglądania wystaw muzealnych powinni tutaj wejść. Zabytkowe sprzęty domowe, szczątki dinozaurów i ogromne skamieniałe grzyby robią magiczne wrażenie.
Trochę dalej na północ stoi Casa del Virrey – Dom Wicekróla, w którym żaden wicekról nie mieszkał, ale sypialnia czeka. Z nocnikiem.
Colonia miała różnych włodarzy, zanim stała się urugwajskim miastem. Tak więc w muzeach możemy podziwiać wyposażenie salonów, kuchni, sypialni zarówno portugalskich jak i hiszpańskich. Zdecydowanie portugalskie jest Museo de los Azulejos, XVII wieczny dom kolonialny z ozdobnymi kafelkami, typowymi dla kultury ojczyzny Magellana.
Obowiązkowa przerwa na kawę. Można by tu siedzieć i siedzieć, ale jest jeszcze tyle do oglądania.
Miasteczka nie powinno się „zwiedzać” z mapą w ręku. Trzeba wałęsać się po uliczkach, wyjść na Avenida General Flores i dojść do uliczki San Jose, przy której znajduje się Muzeum Hiszpańskie. Museo Espaniol zgromadziło kolonialną ceramikę, ubiory i mapy.
I koniecznie pokłonić się popiersiu Jose Francisco de San Martin – argentyńskiemu generałowi i przywódcy powstania narodów Ameryki Południowej przeciw hiszpańskiemu panowaniu.
Wydaje się, że Colonia del Sacramento znajduje się nad morzem. W rzeczywistości leży po drugiej stronie rzeki La Plata. Określenie „rzeka” jest niewłaściwie. To największe na świecie estuarium, czyli poszerzone ujście końcowych odcinków rzek Parana i Urugwaj do Oceanu Atlantyckiego. La Plata wygląda jak morze.
Z Coloni można łatwo dostać się do Montevideo autobusem. Ale po takiej dawce wrażeń z tego niesamowitego miasta chcemy tylko wrócić do hotelu, oberzeć zdjęcia i utrwalić wspomnienia.
Kończymy więc wędrówkę po ulicach spacerem wzdłuż “morza”.
Droga powrotna jest już trochę nużąca, ale w nagrodę dostajemy widok na pięknie oświetlone Buenos Aires.
Dla uzupełnienia Bloga zapraszamy do Galerii zdjęć.